Gdy przychodzi wysyp kleszczy, rusza w Polsce wrotyczowe szaleństwo. Bez zważania na ostrzeżenia ekspertów, wyniki badań, unijne przepisy, sporo osób „ratuje się” wrotyczem przed kleszczami, a nawet poleca go na mnóstwo chorób i dolegliwości. Wrotycz ma działać rozkurczowo, przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Ma być dobry na wzdęcia, niestrawność, ból stawów czy zębów, a nawet padaczkę. Ponoć przepędzi mszyce, komary, wszy czy świerzbowce. A że może ludziom szkodzić? Kto by się tym przejmował!
Coś się zmieniło?
Kiedy dwa lata temu pisaliśmy o wrotyczu, nietrudno było znaleźć oferty w internecie zachęcające do picia nalewek z wrotyczem, chociaż już od 2006 roku w Unii Europejskiej nie jest zalecany do spożycia przez ludzi. Nie zmieniły tego protesty francuskich rolników, którzy nie zgadzali się na restrykcyjne przepisy i podkreślali, że obostrzenia dotyczące handlu wrotyczem są nieadekwatne do ewentualnego ryzyka. Komisja Europejska była innego zdania, bo ryzyko zatrucia potwierdzone badaniami w stosunku do ewentualnych, zazwyczaj nieudowodnionych, korzyści zdrowotnych jest zbyt duże.
UE ostatecznie odrzuciła wniosek ITAB (francuski Techniczny Instytut Rolniczy), by uznać wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare L.) za środek spożywczy, a przede wszystkim tzw. substancję podstawową. W praktyce oznacza to, że zioło na terenie Unii Europejskiej nie może być przeznaczone do stosowania doustnego w czystej postaci. W preparatach złożonych stężenie konkretnych substancji jest ściśle określone i kontrolowane. Precyzyjnie określone jest też dawkowanie (pełna treść rozporządzenia). Niewielu producentów jest w stanie spełnić te wymagania technologiczne. Handel jednak nadal kwitnie, ale nalewki, a nawet zwykłe napary, gdzie stężenie substancji szkodliwych jest niskie, nie są już polecane do picia, tylko do „użytku zewnętrznego”. Co innego w komentarzach od zadowolonych klientów. Tam zachwytów nad uzdrawiającą mocą wrotyczu pełno. Nie brakuje ich też na Facebooku czy Instagramie, gdzie obrońcy okrzyknęli już zioło „niesłusznie wyklętym”.
Nie ma efektu, nie ma zakazu
Trafiliśmy tylko na jednego producenta, który nadal poleca w Polsce wrotycz do picia. Na jego stronie są nawet przepisy na herbatki. Czym to usprawiedliwia? Realnym brakiem substancji czynnej w polecanych produktach. W odpowiedzi do redakcji czytamy:
– Olejki eteryczne w naparach czy odwarach nie rozpuszczają się zupełnie, zatem nie przechodzą do naparu. (…) Wrotycz wykazuje znaczną zmienność fenotypową i w związku z tym badania są konieczne, szczególnie w przypadku olejków eterycznych lub nalewek sporządzanych na mocnym alkoholu. Wykonujemy stosowne analizy i wartości są niezmiernie niskie, na poziomie granicy wykrywalności.
O co chodzi z tą „zmiennością fenotypową” i polecanymi preparatami? To, ile jest tujonu, podstawowej substancji toksycznej w olejku wrotyczowym, zależy od wielu czynników – odmiany rośliny, ale także warunków, w jakich ziele rosło (gleby, nasłonecznienia), jak było przechowywane itd. Różnice stężeń substancji czynnych sięgają nawet kilkudziesięciu proc. u pozornie tej samej rośliny, zrywanej w różnym czasie i miejscu. Dlatego tak ryzykowne są samodzielne zbiory, a producenci są zobowiązani do badań. Te wykazały, że producent, który proponuje wrotycz do picia ma zioło, które w nie zaszkodzi nam ani w naparze, ani w nalewce, bo realnie nie działa przy śladowym stężeniu substancji czynnych.
Wrotycz – to trzeba wiedzieć
Należący do rodziny astrowatych wrotycz pospolity rośnie powszechnie na łąkach, pastwiskach i nieużytkach. Kwitnie od końca czerwca nawet do września. Trujące są nie tylko żółte kwiaty, lecz także ziele, więc zwierzęta roślinożerne trzymają się zazwyczaj od tej rośliny z daleka.
Koszyczki kwiatowe i ziele wrotyczu obfitują w olejki eteryczne. Olejek wrotyczowy zawiera około 160 różnych substancji, zazwyczaj bezpiecznych. Największe obawy specjalistów dotyczą zawartego w nim tujonu, który stanowi średnio około 70 procent składu olejku. Zdarzają się odmiany, a nawet pojedyncze rośliny, które mają stężenie tujonu sięgające nawet 90 procent (1).
Tujon jest neurotoksyną, która blokuje receptory odpowiedzialne za przechodzenie organizmu w stan spoczynku. Skutkiem tego mogą być konwulsje, drżenie mięśniowe, stany napięcia i pobudzenie. Takie reakcje obserwowano choćby po spożyciu absyntu, który zawiera tujon pochodzący z ziela piołunu w stężeniu zdecydowanie mniejszym niż we wrotyczu. Wprawdzie są badania, które dowodzą, że to nie tujon, a alkohol w absyncie odpowiada za reakcje niepożądane i takie, które wskazują, że tujon dopiero w połączeniu z alkoholem daje niechciane efekty (2).
– Przygotowywanie wywarów i naparów z własnych zbiorów wiąże się z dodatkowym ryzykiem. Nie wiemy, czy rośliny były pryskane, jakim zanieczyszczeniom mogły ulec i jak to wpłynie na produkt, który wytworzymy. W warunkach domowych nie możemy też określić zawartości substancji czynnych. W efekcie nawet stosowanie preparatów na skórę może być szkodliwe – ostrzega farmaceutka Paulina Front i przypomina, że w domowych roztworach wodnych zazwyczaj zawartość olejków eterycznych jest niewielka, a to głównie one odpowiadają za odstraszanie insektów. Więc albo mamy niedziałający produkt (roztwór wodny ze śladową ilością olejków), albo inny roztwór bogaty w olejki, czyli o potencjalnym działaniu cytotoksycznym.
Tujon – środki ostrożności
Wiele osób jest gotowych zaryzykować stosowanie wrotyczu, by skutecznie odstraszać owady. Tymczasem to dość zawodny sposób nie tylko na kleszcze. Rzeczywiście, wrotycz trzyma je od nas z daleka, ale niestety na krótko. Zwykle już po godzinie musielibyśmy zastosować go ponownie, a to jednak psuje komfort odpoczynku. W przypadku walki z komarami i kleszczami bardziej sprawdzają się dobre, skuteczniejsze i bezpieczniejsze preparaty chemiczne.
Tujon jest przynajmniej jedną z trzech szkodliwych substancji zawartych w olejku wrotyczowym, chociaż pozostałe występują w mniejszym stężeniu i zdaniem badaczy są przez to mniej groźne. Jeśli upierasz się, żeby stosować wrotycz pomimo wątpliwości specjalistów, a nie znasz się na ziołach, nie dobieraj samodzielnie dawki i nie kupuj zioła z niepewnego źródła. Jeśli preparat nie ma dołączonej ulotki lub nie zawiera ona wszelkich istotnych informacji (choćby o dawkowaniu i przeciwwskazaniach), zapomnij o zakupach.
Szczególną ostrożność muszą zachować osoby, które chorują przewlekle lub na stałe przyjmują leki. Zioło może wchodzić w reakcje z farmaceutykami i zmieniać lub zupełnie zakłócić ich działanie. Tylko lekarz prowadzący jest w stanie odpowiedzialnie ocenić i zdecydować, czy wolno ci sięgnąć po wrotycz.
Stosowanie wyciągu z ziela lub sproszkowanych kwiatów wrotyczu doustnie w kontrolowanym stężeniu, dopuszczonym w UE, nawet u osób zupełnie zdrowych może doprowadzić do podrażnienia błon śluzowych w organizmie: w przewodzie pokarmowym, macicy i nerkach. Przekroczenie zaleconych przez zielarza lub lekarza dawek może wywołać także:
Preparatów z tym ziołem bezwzględnie nie mogą przyjmować dzieci, kobiety w ciąży i karmiące piersią. Wrotycz może spowodować poronienie, a jego składniki czynne przenikają do pokarmu kobiecego.
Wrotycz stosowany zewnętrznie zawsze jest bezpieczny?
Farmaceutka Paulina Front przypomina, że olejki eteryczne, w tym wrotyczowy, przyczyniają się do rozwoju fotowrażliwości skóry (zwanej potocznie alergią na słońce). To zdecydowana wada, jeśli płyn z wrotyczem ma być naszym sprzymierzeńcem podczas urlopu. Unikanie słońca latem może okazać się bardziej dokuczliwe niż atak komarów czy meszek. Jakimś rozwiązaniem będzie zastosowanie olejku na ubranie, a nie bezpośrednio na skórę, ale to rozwiązanie nie ochroni dróg oddechowych.
Rośliny z rodziny astrowatych są silnymi alergenami, więc od wrotyczu z daleka powinni trzymać się alergicy. Nie dość, że może spowodować nieprzyjemne podrażnienia skóry, to w przypadku osób z nadreaktywnością oskrzeli zwykłe posmarowanie skóry może zakończyć się nawet ich skurczem, obrzękiem krtani etc.
Zło nawet dla pająka
Co z argumentami zwolenników wrotyczu, że badania dotyczące jego wpływu na organizmy żywe są dość stare i niejednoznaczne, więc trzeba do nich podchodzić sceptycznie? Tujon nie stanie się nagle korzystny dla zdrowia. Nikt nie robi nowych badań na ludziach z arszenikiem. Jeśli stosunkowo nowe badania, bo z 2008 roku, na myszach i szczurach dowodzą, że dla gryzoni zabójcze jest dopiero spore stężenie tujonu, to jest powód, by pić z nim nalewki i herbatki? Tujon nie nadaje się nawet do odstraszania owadów z upraw, bo może być zabójczy dla innych, pożytecznych organizmów, choćby pająków.
Rynek farmaceutyczny ma w tym interes, by zwalczać metody naturalne? Wrotycz od zielarza też nie jest za darmo, a ci sami przyznają, że potrzeba wiedzy i doświadczenia, by zrobić skuteczny, bezpieczny preparat, więc proponują wcale nietanie produkty.
Tujon – jakie ma zalety?
Niewątpliwie tujon doskonale radzi sobie z różnego rodzaju owadami. Można nim posmarować skórę przed wycieczką do lasu, dzięki czemu mamy szansę uniknąć przyniesienia do domu kleszcza i uchronić się przed jedną z chorób, które mogą wywołać przenoszone przez tego pajęczaka bakterie. Kontakt z kleszczem może się skończyć boreliozą lub kleszczowym zapaleniem mózgu, nic w tym zatem dziwnego, że próbujemy się ratować na wszelkie sposoby.
Specyficzny zapach, który wydziela ziele wrotyczu, sprawia, że wokół nas czy też w naszym domu nie pojawią się muchy, komary, mrówki, mszyce, a także mole.
Ten sam związek, który odstrasza kleszcze, działa na niektóre pasożyty. Wrotycz podobno sprawdza się np. w leczeniu świerzbu (zakaźna choroba skóry). Preparat z wrotyczem stosuje się zewnętrznie – bezpośrednio na skórę. W aptekach dostępne są wyciągi alkoholowe z kwiatów wrotyczu przeciw wszom czy nużeńcom. Napar z kwiatów wrotyczu ponoć można również stosować zewnętrznie na rany – przyspiesza ich gojenie. Trudno jednak znaleźć uzasadnienie takiego postępowania w przypadku przerwania ciągłości skóry i ryzyka przedostania się związków toksycznych do organizmu – znamy wiele bezpieczniejszych, skutecznych metod leczenia.
- Za: Helene Chiasson, Andre Belanger, Noubar Bostanian, Charles Vincent, Andre Poliquin, „Acaricidal Properties of Artemisia absinthium and Tanacetum vulgare (Asteraceae) Essential Oils Obtained by Three Methods of Extraction”, Entomological Society of America 2001.
- Wyniki badań o absyncie opublikował zespół doktora Dirka Lachenmeiera z Chemisches und Veterinäruntersuchungsamt Karlsruhe w pracy: „Chemical Composition of Vintage Preban Absinthe with Special Reference to Thujone, Fenchone, Pinocamphone, Methanol, Copper, and Antimony Concentrations”, Journal of Agricultural and Food Chemistry”, 2008.
Content retrieved from: https://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,101580,29779795,nie-pij-wrotyczu-po-co-ci-to.html#s=BoxOpImg3.