Wydarzenia przyśpieszyły tak bardzo, że dziś trudno już pamiętać, że jeszcze przed tygodniem szefem rządu był Mateusz Morawiecki. Po dwóch miesiącach straconych na urojenia o trzeciej kadencji rządów PiS zastępujący go gabinet niemal z marszu rozstrzygnął sprawy, w których były premier beznadziejnie utknął. Przed rządem Donalda Tuska stoi teraz wyzwanie uchwalenia budżetu. Gdyby nie prezydencko-morawiecka zwłoka, można to było zrobić już kilka tygodni temu.