Zarzuty dla rodziców z rodziny zastępczej z Łęgowa. Jeden z nich zaskakująco poważny. Dziecko mogło umrzeć!
Nie mylił się personel przedszkola w Wiatrowie pod Wągrowcem, który zgłosił podejrzenie, że dwójka 4-letnich dzieci z jednej rodziny z Łęgowa (woj. wielkopolskie) padła ofiarą przemocy domowej. Po przesłuchaniu Anny i Piotra P., którzy prowadzili rodzinę zastępczą, prokurator obojgu postawił zarzuty. Niespodziewanie jeden z nich jest bardzo poważny!
Małżeństwo P. prowadziło rodzinę zastępczą w Łęgowie. Mieli trójkę swoich biologicznych dzieci, jedno adoptowane i ósemkę, która trafiła do nich z innych problematycznych rodzin. Choć na początku rzecznik wojewody wielkopolskiego mówił o biciu i maltretowaniu dzieci, potem służby nieco tonowały wypowiedzi. Policja podkreślała, że dzieci mają ślady na skórze, które mogą świadczyć o przemocy. Nie było jednak pewności.
Dyrektor szpitala o dzieciach z Łęgowa: obrażenia raczej nie powstały podczas zabawy
Bardziej stanowczy w swoich wypowiedziach był dr Przemysław Bury, dyrektor szpitala w Wągrowcu. — Ślady na skórze znaleźliśmy u całej dwunastki i to zarówno nowe, jak i stare. Biorąc to pod uwagę, można przypuszczać, że nie powstały one w wyniku zwykłej zabawy, ale przy udziale siły – mówił w rozmowie z „Faktem”.
Teraz przypuszczenia te się potwierdziły. Prokuratura przesłuchała dzisiaj zarówno Annę P., jak i Piotra P. Najpierw doprowadzono kobietę. Dopiero, gdy skończyły się czynności z nią, do prokuratury policjanci przywieźli jej męża.
Zarzuty dla Anny P. i Piotra P. z rodziny zastępczej z Łęgowa
Wczesnym wieczorem wągrowiecka policja przekazała informacje o decyzji rejonowej prokuratury. — Prokurator po zapoznaniu się z treścią zgromadzonych materiałów przeprowadził czynności z zatrzymanymi. Przedstawił im zarzuty znęcania się nad siedmiorgiem dzieci – mówi mł. asp. Dominik Zieliński z policji w Wągrowcu.
Tych zarzutów można było się spodziewać, jednak prokuratura postawiła małżeństwu jeszcze jeden, bardzo poważny zarzut. — Dodatkowo prokurator sformułował zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jednego dziecka, 2-letniego chłopca – tłumaczy Zieliński.
Areszt dla Anny P. i Piotra P.
Zarówno kobieta jak i mężczyzna nie przyznali się do stawianych im zarzutów. Anna P. w ogóle odmówiła składania wyjaśnień. Jej mąż je złożył. — Prokurator jest w trakcie formułowania wniosków o tymczasowe aresztowanie. Za zarzucane czyny grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności – podsumowuje Zieliński.
Późnym wieczorem w piątek wągrowiecki oficer prasowy poinformował, że sąd przychylił się do wniosku prokuratora i aresztował tymczasowo oboje podejrzanych.