Szczecińskie krokusy mają swoich obrońców. To strażnicy miejscy, którzy pilnują, by kobierce fioletowych kwiatów nie zostały zadeptane przez tych, którzy za wszelką cenę chcą zrobić sobie zdjęcie na środku rabaty. Jak przestrzegają, selfie wśród krokusów może kosztować więcej niż fotografia z misiem na Krupówkach.